Najbliższa okazja do posłuchania Tobiasza Staniszewskiego na żywo nadarzy się podczas nocy sylwestrowej. Wystąpi we Wrocławiu w koncercie transmitowanym przez TVP 2. To tylko jedna z wielu ciekawostek, jakie zdradził wokalista w czasie piątkowej konferencji w Urzędzie Miejskim w Świeciu.
Świetne występy w popularnym programie „The Voice of Poland” przysporzyły Tobiaszowi Staniszewskiemu tysiące fanów. W znacznej mierze to właśnie za ich sprawą zajął drugie miejsce w tym wymagającym show, promującym talent muzyczny, jak żadne inne widowisko tego typu.
Artysta w miniony piątek pojawił się w Urzędzie Miejskim w związku z przyznaną mu nagrodą. W ten sposób Tadeusz Pogoda, burmistrz Świecia, co roku wyróżnia osoby mające wkład w promocję gminy. Upominek wręczył także Jerzy Wójcik, przewodniczący Rady Miejskiej. W kameralnej uroczystości wzięli udział również dziennikarze, którzy mieli okazję zadać pytania dotyczące przede wszystkim przyszłości artysty.
Rodowity świecianin
Na samym wstępie Tobiasz Staniszewski rozwiązał jednak zagadkę swojego pochodzenia. W Chełmnie bowiem panuje przekonanie, że jest chełmnianinem. Nie ma w tym jednak zbyt wiele prawdy. Tobiasz urodził się we Świeciu. Dzieciństwo spędził w Polskim Konopacie. Później jego rodzice przeprowadzili się do Chełmna. Teraz znowu mieszka w Świeciu.
Pytaniem, które pojawiło się kilkakrotnie i w różnych wersjach, dotyczyło płyty.
- W zasadzie materiał mam gotowy, ale trudno powiedzieć, jak ocenią go producenci - tłumaczył kulisy produkcji muzycznych. - Chciałbym ją wydać, bo jestem na to gotowy, ale nie wolno mi zdradzać żadnych istotnych szczegółów na ten temat. Zabrania mi tego umowa.
Niewątpliwie dla artysty zaczął się czas wzmożonej aktywności. Propozycje występów spływają z całego kraju. Najbliższy duży spektakl z jego udziałem będzie miał miejsce w sylwestra. Tobiasza wyróżniono możliwością zaśpiewania trzech piosenek. Wszystkie będą pochodzić z repertuaru jego ulubionej grupy The Beatles.
Najgorsze było czekanie
Szereg pytań, jakie padły tego dnia, miało związek programem „The Voice of Poland”. Okazuje się, że chyba najgorszą rzeczą dla uczestników było czekanie.
- Na planie pojawialiśmy się o 9.00 rano - opowiadał. - Program był emitowany o 20.00. W tym czasie odbywały się próby, przymierzanie strojów itd. Jednak większość czasu siedzieliśmy bezczynnie, czekając na swoją kolej.
Z kolei Marzennę Rzymek, skarbnika gminy, interesowały charakterystyczne koszule, w których występował. Te, jak zdradził świecki artysta, były dziełem jego koleżanki z Gniezna, właścicielki pracowni krawieckiej, specjalizującej się właśnie w szyciu koszul.
Pojawił się też wątek pobytu w Anglii, w której Tobiasz zamierzał zostać na stałe. Z pewnością nie zmarnował czasu spędzonego na obczyźnie. Dzięki codziennym występom w piano-barze nie tylko świetnie nauczył się języka, ale także nabrał swobody i świadomości, tak niezbędnej w życiu muzyka.
(bart)
Dziękujemy Andrzejowi Bartniakowi za udostępnienie zdjęć.
12.12.2015